Dzisiaj pościk ze specjalną dedykacją dla Kameldinia.
Tak się złożyło, że wczoraj postanowiliśmy przetestować amerykańskoiego McDonalda. Postaram się wypisać wszystkie różnice między tym co mamy w Polsce a co jest tutaj.
1. McDonald to knajpa dla biedaków. Nikt normalny tam nie je.
2. Wystrój wnętrza pozostawia wiele do życzenia. McDonald w Polsce to przy tym Wersal.
3. Nie wiem dlaczego McDonald nazywany jest w Stanach Fast Foodem. To jedzenie wcale nie jest fast. Podchodzisz do kasy i nie dostajesz żarcia od razu tylko czekasz około 10 minut. jest specjalna pani, która krzyczy, gdy coś już jest gotowe i trzeba sobie podejść i wziąć.
4. Jest tutaj sporo kanapek, których u nas nie ma.
5. Ceny są bardzo podobne jak u nas. Jest tzw. strefa 1$, tak jak u nas za 2zł. Zestaw Big Maca kosztuje 5$, sam Big Mac niecale 3$. Aha, zawsze się płaci troche więcej bo dochodzi podatek, który nie jest uwzględniony w cenniku i podatek od tego, że je się w budynku. Nie ściemniam, taniej wychodzi jak się weźmie na wynos.
6. Bic Mac w Polsce jest większy, smaczniejszy i ma ładniejsze pudełko.
Podsumowanie: dopiero w USA można naprawdę zrozumieć dlaczego niektórzy mówią na Maca McShit :) W Polsce mamy wypas.
A teraz przytoczę krótką konwersację jaką odbyłam z kasjerem:
Ja: Two cheesburgers please.
On: Two double cheesburgers - ok.
Ja: Not double, normal size please.
On: Popatrzył na mnie takim wzrokiem jakbym była nienormalna.
Konkluzja: takich małych kanapek nikt tam nie zamawia :) W końcu skądś bierze się ta ich tusza...
Dobra, to tyle na dzisiaj.
yyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy
Sunday, September 16, 2007
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment